Jest coś co nie daje mi spokoju, co doprowadza do tego, że marznę na przysłowiowym drzewie w środku nocy wpatrując się w majaczące cienie i czarne plamy. Kto tego nie spróbował pewnie mnie nie zrozumie. Znajdą się tu pewnie i tacy którzy bez zastanowienia będą pluć mi w twarz wyzywając od morderców napawając się radością z dobrze wykonanej pracy „EKOLOGA”. Jestem gotowy i na to. W zasadzie to nawet na to liczę i nie jest to spowodowane jakąś dewiacją a chęcią przedstawienia swoich racji i podjęcia dialogu.

Ci, którzy spodziewają się tutaj tylko krwawych relacji z polowań pewnie się zaskoczą bo mam zamiar pisać i pokazywać to co w łowiectwie najcenniejsze:
Tradycje, gwarę, muzykę, kynologię łowiecką, sokolnictwo, gospodarkę łowiecką. Na temat polowania pewnie też coś będzie.
I to pewnie tyle tytułem wstępu. Czas pokaże jak się to wszystko rozwinie...


sobota, 4 października 2014

U celu.


Wybierając pointera obiecywałem sobie, że udowodnię niedowiarkom, że jest to pies w pełni użytkowy. Postawiłem sobie za punkt honoru i ambicji zaliczyć pozytywnie konkurs wyżła wielostronnego.

Dzisiaj od wczesnych godzin porannych wraz z Borysem zmagaliśmy się z „wszechobecną wodą”. Konkurs był lekko dziwny. W dużym polu nazywanym też „suchym polem” stała woda! Pies niestety wywinął mi dwa numery. To, że lekko pogonił wypłoszonego bażanta to mu się zdarzało (choć myślałem, że w tej sprawie się dogadaliśmy) ale to, że "wyszedł mi z ręki" przy aporcie to szok. Mogę tylko usprawiedliwić ten wybryk tym, że "bażancik" był tak mały i mizerny, że upadł parę metrów od psa co sprowokowało go do natychmiastowej reakcji.
Woda poszła pięknie. Coś co miało być piętą Achillesową okazało się najlepsze.
„Dochledawka” pomimo, że prawie jak z wody poszła znośnie a włóczki ku mojemu zdziwieniu poszły całkiem nieźle. Jeszcze nigdy nie widziałem zakładania włóczki po pół gumowca wody na całej łące(zamiast bażanta i królika powinni zać kaczki:)). No cóż „taki mamy klimat”. Najważniejsze, że wszystko poszło dobrze i tak też się zakończyło. 



















Wiem nad czym musimy jeszcze popracować ale obietnica została wypełniona i na dzień dzisiejszy jest to dla mnie „Duża radocha” i powód do dumy!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz