Jest coś co nie daje mi spokoju, co doprowadza do tego, że marznę na przysłowiowym drzewie w środku nocy wpatrując się w majaczące cienie i czarne plamy. Kto tego nie spróbował pewnie mnie nie zrozumie. Znajdą się tu pewnie i tacy którzy bez zastanowienia będą pluć mi w twarz wyzywając od morderców napawając się radością z dobrze wykonanej pracy „EKOLOGA”. Jestem gotowy i na to. W zasadzie to nawet na to liczę i nie jest to spowodowane jakąś dewiacją a chęcią przedstawienia swoich racji i podjęcia dialogu.

Ci, którzy spodziewają się tutaj tylko krwawych relacji z polowań pewnie się zaskoczą bo mam zamiar pisać i pokazywać to co w łowiectwie najcenniejsze:
Tradycje, gwarę, muzykę, kynologię łowiecką, sokolnictwo, gospodarkę łowiecką. Na temat polowania pewnie też coś będzie.
I to pewnie tyle tytułem wstępu. Czas pokaże jak się to wszystko rozwinie...


piątek, 1 sierpnia 2014

O polowaniu słów kilka

Tak sobie myślę… Polowanie. Najczęściej kojarzone i przedstawiane jest jako grupa dziadków w kapeluszach z piórkiem „lekko zawianych” z bronią, ustawionych w linii  czekających na bezbronne zwierzątka, które gnane przez nagankę nie mają żadnych szans.
Zgoda! Jak zawsze w każdym przekazie jest coś z prawdy. Postaram się wyjaśnić niewtajemniczonym jak to jest z tym polowaniem.
Po pierwsze. Polowania dzielimy na zbiorowe (o których z reguły mówi się w mediach) i indywidualne.  Polowanie indywidualne jak nazwa wskazuje polega na wyjeździe czy wyjściu w teren łowiecki pojedynczego myśliwego. Ten rodzaj polowania nie jest znany osobom postronnym bo żeby polowanie miało sens jesteśmy na nim zaraz przed wschodem i zachodem słońca. Rzadko kto nas wtedy widuje.  Dlaczego w takich godzinach polujemy? To właśnie wtedy dzikie zwierzęta wychodzą z lasu na pola uprawne wchodząc w szkodę rolnikom. Rzadko kto w mieście zdaje sobie sprawę z tego, że za takie szkody myśliwi wypłacają rolnikom odszkodowania. Indywidualne polowanie to więc nic innego jak społeczna ochrona pól przed stratami. Tu pewnie odezwali by się tacy co powiedzą, że dobrze na tym wychodzimy bo jak uda się ustrzelić zwierzaka to myśliwy i jego rodzina mają darmowego mięsa pod dostatkiem. Nic bardziej mylnego. Taka zwierzyna jest własnością koła łowieckiego, którą można oddać na skup lub od koła odkupić. Pieniądze jakie w ten sposób zasilają konto koła łowieckiego trafiają następnie do rolników w postaci odszkodowań. A jak by ktoś chciał jeszcze dalej filozofować że przecież można nie zgłaszać nic schować mięso do bagażnika i tyle… Tak można! A ludzie którzy tak robią to kłusownicy! Jeżeli znacie takich wśród myśliwych to musicie wiedzieć, że to normalni złodzieje, którzy okradają własnych kolegów z koła.  Takie sytuacje pewnie się zdarzają ale jeżeli chodzi o kłusowników (również spora grupa wśród mieszkańców wsi) to nasz częsty pobyt w łowisku nie pozwala im na swobodne działanie przez co realizowane jest nasze działanie ochronne. Skąd wiemy ile jest zwierząt i ile możemy odstrzelić bez szkody dla środowiska opiszę w innym poście. A teraz wracam do polowań. Można powiedzieć że to niezła nuda. Generalnie wchodzimy na ambonę (taka drewniana buda na wysokich nogach gdzieś w polu czy lesie) i siedzimy cichutko… najczęściej nic się nie dzieje. Czasem mamy przyjemność poobserwować sobie żerujące zwierzęta, na które jest okres ochronny lub nie mamy na nie „odstrzału” (ten temat poruszę również kiedy indziej). Godzinę po zachodzie słońca możliwość polowania ogranicza się jeszcze bardziej. Można już tylko polować na drapieżniki (lisy, jenoty) i dziki. Strzelanie w nocy to też nie łatwe zadanie. Trzeba być pewnym do czego mierzymy. Czasem lepiej odpuścić sobie bo w nocy patrząc na ciemne plamy i cienie nie trudno o pomyłkę. Efektem takich polowań najczęściej są podkrążone oczy i tyle. Sam czasem zastanawiam się po co mi to. Szczególnie jak przemarznę zimą lub w lecie gdy obeżrą mnie komary… jednak po jakimś czasie znowu mnie ciągnie.
Teraz może coś na temat polowań zbiorowych. Zaczynają się jesienią i kończą z końcem zimy. Można je traktować na przykład jako marketing. Dlaczego? W moim kole nie przynoszą prawie żadnych wyników ale jesteśmy widziani w terenie przez rolników co uwidacznia naszą pracę. O i tu powiem jeszcze ciekawostkę.  Jest coś takiego dziwnego, że nasi oponenci nigdy nie widzą nas jak sadzimy czy siejemy poletka zaporowe czy żerowe. Widzą tylko tych niewyżytych krwiożerczych itp.  Ale wracamy do „zbiorówki”. Jest to także spotkanie kulturalno –towarzyskie. Myśliwi, którzy przez większość roku nie mają za wiele okazji do wspólnych spotkań mogą wreszcie pożartować, porozmawiać, a po skończonym polowaniu i odwiezieniu broni do domów napić się wódki, nalewki czy co kto lubi. Dziwne! Nie bądźmy obłudni alkohol się pije i to chyba nie jest dziwne. Ktoś powie, że w trakcie polowania też na pewno piją. Może i tak się zdarza. Ja nie jeżdżę na takie polowania. Żeby polować zbiorowo trzeba mieć zaufanie do współpolujących. Przed oddaniem strzału w mgnieniu oka trzeba przeanalizować strasznie dużo informacji. Po pierwsze do czego strzelam (rozpoznanie celu jest podstawą podniesienia broni do oka). Po drugie jak daleka od mnie jest naganka (czy oddać strzał do przodu czy czekać aż zwierze przetnie linię myśliwych) gdzie stoi kolejny myśliwy i czy w miejscu w którym oddam strzał jest pewny kulochwyt (miejsce w które trafi kula w przypadku chybienia w cel). Często linia myśliwych stoi na leśnej drodze i prowadzenie celu i oddanie strzału jest praktycznie niemożliwa przez co nie można powiedzieć że zwierzyna nie ma żadnych szans. Dodatkowo zwierzęta bardzo często wybierają ucieczkę do tyłu przez linię naganki co sprawia że to ona ma zdecydowanie większe szanse na ujście ż życiem niż myśliwy na zdobycz. Zdecydowanie więcej zwierząt w lesie widziałem przez rok stażu w nagance niż przez moją ponad 10 letnią przygodę łowiecką.

Na dziś wystarczy. Czas podsumować i wyłuszczyć informacje jakie są prawdą dotyczącą polowania zbiorowego bo od tego przecież rozpoczynałem swój wywód. No cóż prawdą jest to że mamy broń stoimy w linii i nosimy kapelusze z piórkiem… to ostatnie to taka nasza tradycja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz