Jest coś co nie daje mi spokoju, co doprowadza do tego, że marznę na przysłowiowym drzewie w środku nocy wpatrując się w majaczące cienie i czarne plamy. Kto tego nie spróbował pewnie mnie nie zrozumie. Znajdą się tu pewnie i tacy którzy bez zastanowienia będą pluć mi w twarz wyzywając od morderców napawając się radością z dobrze wykonanej pracy „EKOLOGA”. Jestem gotowy i na to. W zasadzie to nawet na to liczę i nie jest to spowodowane jakąś dewiacją a chęcią przedstawienia swoich racji i podjęcia dialogu.

Ci, którzy spodziewają się tutaj tylko krwawych relacji z polowań pewnie się zaskoczą bo mam zamiar pisać i pokazywać to co w łowiectwie najcenniejsze:
Tradycje, gwarę, muzykę, kynologię łowiecką, sokolnictwo, gospodarkę łowiecką. Na temat polowania pewnie też coś będzie.
I to pewnie tyle tytułem wstępu. Czas pokaże jak się to wszystko rozwinie...


środa, 10 grudnia 2014

Obowiązek czy przyjemność?

Wraz z pierwszym śniegiem pojawia się temat dokarmiania zwierząt. Teorie słyszałem różne. Jedni mówią żeby nie karmić. Inni wręcz odwrotnie.  Każdy postępuje według własnego uznania. Jako myśliwy oczywiście karmię. Gdy przychodzi "ciężki czas” dla zwierzyny to jest moim obowiązkiem pomagać. Co to znaczy „ciężki czas”? Ludziom z miast wydaje się, że to wtedy gdy spadnie pierwszy śnieg. Śnieg jednak to coś naturalnego w rocznym cyklu natury i nie stanowi problemu. Zdarzają się czasem sytuacje gdy na śnieg spadnie deszcz, utworzy się skorupa lodowa po czym sytuacja się powtarza. Powstaje swego rodzaju



śniegowo-lodowy wafelek(miękkie, twarde, miękkie, twarde), który tworzy barierę nie do pokonania dla sarnich cewek (racic) i innych zwierząt. To właśnie czas kiedy nasza pomoc jest na wagę życia lub śmierci.
Ponieważ jestem jeszcze nadal „mieszczuchem” chciałem wam pokazać, że w mieście też można coś zrobić. Pewnie nie dla ssaków ale dla ptaków to i owszem. 
Najważniejsze to pamiętać o tym, że jeżeli wystawimy na balkonie karmnik to musimy o niego sumiennie dbać cała zimę. Ptaki łatwo przyzwyczaić do stałego żeru i przerywając karmienie w trudnym momencie możemy narazić  je na śmierć. Moja „stołówka” przystosowana jest głównie dla sikor, choć i dla łuszczaków też zawsze jest coś nasypane. Odwiedzają mnie głownie bogatki oraz mniejsze sikorki modraszki.  Są one nie lada atrakcją dla mojego syna a i mój pies prawie w stójce zahipnotyzowany przygląda się tym sprytnym żółtym kuleczkom.

No i jeszcze Jeden temat!
To już ponad 2000 wejść na mojego bloga. 




Pewnie dla wielu to liczba śmieszna i niewarta wspominania ale dla mnie to jest już coś! To motywacja do dalszego pisania.
Wszystkich odwiedzających pozdrawiam

„Darz Bór”

1 komentarz: