Jest coś co nie daje mi spokoju, co doprowadza do tego, że marznę na przysłowiowym drzewie w środku nocy wpatrując się w majaczące cienie i czarne plamy. Kto tego nie spróbował pewnie mnie nie zrozumie. Znajdą się tu pewnie i tacy którzy bez zastanowienia będą pluć mi w twarz wyzywając od morderców napawając się radością z dobrze wykonanej pracy „EKOLOGA”. Jestem gotowy i na to. W zasadzie to nawet na to liczę i nie jest to spowodowane jakąś dewiacją a chęcią przedstawienia swoich racji i podjęcia dialogu.

Ci, którzy spodziewają się tutaj tylko krwawych relacji z polowań pewnie się zaskoczą bo mam zamiar pisać i pokazywać to co w łowiectwie najcenniejsze:
Tradycje, gwarę, muzykę, kynologię łowiecką, sokolnictwo, gospodarkę łowiecką. Na temat polowania pewnie też coś będzie.
I to pewnie tyle tytułem wstępu. Czas pokaże jak się to wszystko rozwinie...


poniedziałek, 22 września 2014

Wizyta w teatrze


No tak! Teatr… kto sobie może pozwolić na taki luksus? Kto w ogóle chodzi na takie imprezy? A tu jeszcze taki repertuar! (w tle mocne podłoże seksualne) No i aktorzy… co jeden to lepszy.
Zapytacie gdzie grają taką sztukę? No i jaki tytuł, reżyser? Już odpowiadam.
Reżyserem jest sam „Stwórca”, sztukę na przełomie września i października można obejrzeć czy tylko usłyszeć na rozległych polanach śródleśnych, w lasach, czasem na polach. Biletów jak i plakatów reklamujących to wydarzenie próżno szukać a i dokładne miejsce przedstawienia też wcale nie jest oczywiste ale warto. Kto raz załapał się na takie przedstawienie czeka cały rok by znowu móc być świadkiem tego wydarzenia. Tytuł przedstawienia jest już chyba oczywisty  „Rykowisko”.
W tym roku było nam dane oczekiwać na spektakl „w pięknych okolicznościach przyrody” na obwodzie nr 110 koła „Lis” w Lubzinie. Ze względów oczywistych krzesełko trzeba było przytargać sobie samemu. Kamil z Edzią byli tu dzień wcześniej na próbie generalnej i gwarantowali, że zacznie się 18:20 jeszcze za jasnego. Widok na polanę i zbocze góry z której w tle majaczyła cukrownia w Ropczycach nastrajał zgromadzonych na to co miało się wydarzyć. No i co? … i nic! Koło 19:00 na scenie pojawił się zbłąkany lis a po nim koza z koźlęciem. No a gdzie Rykowisko? …

Zaczęło się po 20:00 dwie górki dalej. Szybkie przegrupowanie i po chwili jesteśmy w samym centrum wydarzeń. Widzowie zajęli miejsce w dolince co potęgowało wrażenia. Trzy byki wymieniały między sobą zdanie.  W to wszystko włączył się Kamil ze swoją rurą i z minuty na minutę byki ryczały coraz głośniej. Dobiliśmy do pięciu byków (w najbliższej okolicy), wśród których był jeden „stary”, który odzywał się rzadziej ale za to ciary przechodziły po plecach. Nasze z bykami rozmowy zakończyliśmy o 21:30. Szkoda, że nasze umiejętności wabiarzy nie stoją na lepszym poziomie. Myślę sobie jednak, że na najniższym też nie były skoro byki się nie rozeszły.  Może w kolejnych latach uda nam się podprowadzić je bliżej. Na dzień dzisiejszy pozostaje cieszyć się z wrażeń jakich dostarczają nam takie spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz