Jest coś co nie daje mi spokoju, co doprowadza do tego, że marznę na przysłowiowym drzewie w środku nocy wpatrując się w majaczące cienie i czarne plamy. Kto tego nie spróbował pewnie mnie nie zrozumie. Znajdą się tu pewnie i tacy którzy bez zastanowienia będą pluć mi w twarz wyzywając od morderców napawając się radością z dobrze wykonanej pracy „EKOLOGA”. Jestem gotowy i na to. W zasadzie to nawet na to liczę i nie jest to spowodowane jakąś dewiacją a chęcią przedstawienia swoich racji i podjęcia dialogu.

Ci, którzy spodziewają się tutaj tylko krwawych relacji z polowań pewnie się zaskoczą bo mam zamiar pisać i pokazywać to co w łowiectwie najcenniejsze:
Tradycje, gwarę, muzykę, kynologię łowiecką, sokolnictwo, gospodarkę łowiecką. Na temat polowania pewnie też coś będzie.
I to pewnie tyle tytułem wstępu. Czas pokaże jak się to wszystko rozwinie...


środa, 30 lipca 2014

Nasz zespół w paru słowach

Zespołu Muzyki Dworskiej i Myśliwskiej „Echo Kniei” z Mielca. 
Zespół działa od czerwca 2009 roku. Jest nas pięciu. Dwie trąbki dwie waltornie i tuba. To od strony instrumentów których używamy grając Muzykę Salonu Hubertowskiego. Od tej strony typowo myśliwskiej posiadamy trzy plessy (małe rogi myśliwskie) i dwa Parforsy (duże rogi myśliwskie). Tu muszę wtrącić coś na temat chłopaków. Pierwszą trąbkę a zarazem drugi pless dzierży najmłodszy Mateusz… zawsze gotowy do działania i wyzwań, uśmiechnięty wesołek. Jest to jeden z naszych nowszych nabytków ale mogę powiedzieć, że szybko się zaaklimatyzował i zaczyna wrastać w łowiecką kulturę. Najkrócej jest z nami Jacek (druga waltornia i trzeci pless). Moje pierwsze wrażenie to cichy zamknięty w sobie a zarazem poukładany młodzieniec… ale to było tylko wrażenie. Teraz już wiem, że to tylko pozory. Gość mam wrażenie, że dopiero się rozkręca i aż strach co będzie dalej. Co mogę napisać o Pawle… Na nim można zawsze polegać. Czy to w zespole czy prywatnie wiem, że jak trzeba to Paweł zawsze pomoże i nawet spora różnica wieku nie jest tu odczuwalna. Jest to nasz gość od nut… nasz kompozytor i od czarnej żmudnej roboty przy przepisywaniu głosów i wszelkich innych modyfikacji. Czasami trochę cichy może nawet przyczajony, ale nigdy nie wybucha. Zawsze z wyważoną odpowiedzią przez co bardzo słowny. To nasz puzonista, który po ostatnich roszadach przejął ode mnie tubę a od jakiegoś czasu przysposabia drugiego parforsa. Na koniec został jeszcze Kamil. Jedyny który jest ze mną od początku. Razem jedziemy na tym wózku i znamy się prawie jak łyse konie. On ciągnął ten zespół w kierunku muzyki przez duże „M” natomiast ja mocno trzymałem ten myśliwski korzonek i jakoś się udało. Teraz mamy jedno i drugie… Aaa pasuje jeszcze napisać na czym gra Kamil. Jest to pierwsza waltornia i pierwszy parfors. I jeszcze co jest charakterystyczne, że jak lądujemy z naszą muzyką na ulicy to z jego inicjatywy. Zostałem jeszcze ja. Gram pierwszy pless i od niedawna znowu drugą trąbkę.
Teraz może coś na temat naszej muzyki. Przede wszystkim gramy muzykę myśliwską czyli sygnały myśliwskie, marsze i inne utwory towarzyszące oprawie polowań, uroczystości oficjalnych jak i tych mniej oficjalnych. Drugą naszą działką jest oprawa muzyczna Mszy Świętych Hubertowskich i Uroczystych, w trakcie których wykonujemy utwory z „Polskiej Mszy Hubertowskiej” Lecha Głowickiego w opracowaniu Krzysztofa Kadleca (nowość oczekiwana od lat!).  Mamy również w repertuarze „Niemiecką Mszę Hubertowską „ Reinholda  Stiefa, ale z oczywistych powodów została ona skierowana na boczny tor. Gramy również utwory biesiadne, myśliwskie i około myśliwskie oraz muzykę dworską. W ostatnim roku ze względu na duże zainteresowanie oprawą ceremonii ślubnej  poszerzyliśmy swój repertuar o klasyczne utwory grane z tej okazji. Początkowo mieliśmy zapytania od myśliwych, którzy chcieli w taki szczególny sposób zamanifestować swą przynależność do braci łowieckiej.  Teraz zbieramy pokłosie tych uroczystości. Ludzie dzwonią mówiąc, że nas słyszeli tu i tu i proszą żeby i u nich zagrać. Więc gramy, przez co docieramy w mundurach do środowisk nie związanych z łowiectwem przez co pokazujemy, że myśliwi nie muszą wyglądać i zachowywać się tak jak to pokazują w telewizji.   
No i pokrótce to tyle. W kolejnej odsłonie postaram się zdać relacje z naszego ostatniego wyjazdu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz