Jest coś co nie daje mi spokoju, co doprowadza do tego, że marznę na przysłowiowym drzewie w środku nocy wpatrując się w majaczące cienie i czarne plamy. Kto tego nie spróbował pewnie mnie nie zrozumie. Znajdą się tu pewnie i tacy którzy bez zastanowienia będą pluć mi w twarz wyzywając od morderców napawając się radością z dobrze wykonanej pracy „EKOLOGA”. Jestem gotowy i na to. W zasadzie to nawet na to liczę i nie jest to spowodowane jakąś dewiacją a chęcią przedstawienia swoich racji i podjęcia dialogu.

Ci, którzy spodziewają się tutaj tylko krwawych relacji z polowań pewnie się zaskoczą bo mam zamiar pisać i pokazywać to co w łowiectwie najcenniejsze:
Tradycje, gwarę, muzykę, kynologię łowiecką, sokolnictwo, gospodarkę łowiecką. Na temat polowania pewnie też coś będzie.
I to pewnie tyle tytułem wstępu. Czas pokaże jak się to wszystko rozwinie...


czwartek, 19 grudnia 2013

Zespół Muzyki Dworskiej i Myśliwskiej "Echo Kniei" z Mielca

Wcale nie było łatwo. Pewnie nigdy nie jest. Skończyłem studia i rozpocząłem powrót do domu. Z Olsztyna do Mielca wracałem prawie trzy lata zahaczając o Kraków i Anglię. Wróciłem do swojej „małej ojczyzny” i w żaden sposób nie mogłem przebić się przez mur jaki stawiają myśliwi nieznajomym. Ja chciałem tyko założyć zespół a gdy tylko przyznawałem się, że jestem już myśliwym niestowarzyszonym wszyscy ucinali rozmowę. Pewnie nie tylko ja miałem takie problemy. No cóż w gazetach dla myśliwych wiele się pisze o modelu skandynawskim łowiectwa. Prowadzi się dywagacje na temat „jak tu zrobić żeby myśliwych w Polsce  było więcej” a odpowiedz jest oczywista. Wystarczy przyjmować chętnych. Nie mówię, że wszystkich jak leci bo to nie o to chodzi ale nie rozumiem dlaczego łowiectwo ma być przekazywane jak „szlachectwo” z pokolenia na pokolenie. Znam przykłady myśliwych, którzy nigdy nie powinni polować a przykład jaki dają swoim synom prowadzi tylko do pogłębiania patologii w naszych kręgach… Łowiectwo nie powinno być też wyznacznikiem statusu materialnego. Czasem „gołodupiec z pasją potrafi zrobić wiele więcej dobrego niż niejeden „kasiasty” co żyje przeświadczeniem, że jest już takim panem, że wszystko mu się należy.
No ale do rzeczy bo schodzę z głównego tematu. W sierpniu 2008 roku po rozesłaniu zaproszeń, do Mieleckich Kół Łowieckich o współpracy w zakresie organizowania (społecznie) kursu dla sygnalistów myśliwskich, zgłosiło się zaledwie dwie osoby. Miał to być sposób na stworzenie podwalin zespołu. Niestety nikłe zainteresowanie nie pozostawiało złudzeń. Na przełomie marca i kwietnia 2009 roku po akcji plakatowej, informującej o naborze do tworzącego się  zespołu, odezwał się tylko Kamil Pezda. Od tego momentu było już zdecydowanie łatwiej. Po dwóch tygodniach dołączyli do nas Marek i Maciej. Niestety nie podam ich nazwiska bo sobie tego nie życzą (już mnie nie lubią… życie). Po kilku próbach zespół dostał szansę zaistnienia po raz pierwszy.

Odbyło się to 9 maja 2009  w „Zajeździe Anna”, podczas uroczystości poświęcenia kapliczki świętego Huberta. Dzień ten oficjalnie obraliśmy jako datę  powstania zespołu. Ze względu na obecność Kamila w tym dniu na studiach , imprezę tą zagraliśmy w składzie okrojonym (trio). Wprawdzie nie mieliśmy jeszcze umundurowania, ale z wielkim zapałem ruszyliśmy do pracy. Na zachętę otrzymaliśmy poważne wsparcie od Łowczego Okręgowego Zdzisława Ziobrowskiego z Rzeszowskiego Zarządu PZŁ w postaci dwóch nowych plessów. Efektem naszej inauguracji było zaproszenie na Strzeleckie Mistrzostwa Kół Łowieckich Okręgu Rzeszowskiego, które odbyły się 7-ego czerwca 2009 roku na strzelnicy w Borze koło Rzeszowa. Była to pierwsza szansa na zaprezentowanie się prawie wszystkim reprezentacjom Okręgu.

W krótkim czasie dostaliśmy propozycje zagrania Mszy Hubertowskiej, podczas uroczystości poświęcenia sztandaru  Koła Łowieckiego „Przepiórka” w Mielcu w dniu 16.08.2009 (to jeszcze nie było moje koło). Na tą okoliczność przygotowaliśmy dziesięć utworów liturgicznych, oraz zamówiliśmy sobie zielone spodnie od munduru, zielone krawaty i kapelusze. Msza w Jaślanach była bardzo uroczysta, a my w zwartym kwartecie dętym dokonywaliśmy ekwilibrystycznych wyczynów na chórze, uciekając na dwóch metrach kwadratowych przed suwakiem naszego puzonisty, jednocześnie broniąc się przed wpadnięciem w czarną dziurę w podłodze. Kto był na chórze w kościele w Jaślanach wie o czym piszę. Po mszy zostaliśmy zaproszeni do „Zajazdu Anna” na biesiadę.

Przyszedł wreszcie czas by spróbować swoich sił w jakimś konkursie.
Wybór padł na „IX Kresowy Konkursu Sygnalistów Myśliwskich – Biłgoraj 2009” (21.10.2009), „Termin były dogodny, a i droga niedaleka, więc wyszlifowaliśmy program i do boju… Przystąpiliśmy do rywalizacji w klasie MSH czyli muzyki salonu hubertowskiego. Uczestników w Biłgoraju było sporo. Po długim oczekiwaniu przyszła dla nas chwila prawdy…. Po występie dostaliśmy gromkie brawa i wkrótce okazało się, że stajemy na najwyższym stopniu podium. Utwierdziło nas to, w przekonaniu, że to co robimy ma sens, a muzyka myśliwska ma w sobie „to coś”(zdjęcia w osobnej galerii).  Przyszła jesień i wielkimi krokami zbliżało się rozpoczęcie sezonu polowań zbiorowych.
Okręgowe Hubertowiny odbyły się 3 listopada w Miłocinie koło Rzeszowa, a nasz zespół miał przyjemność uświetnienia swą grą uroczystej mszy. Zagraliśmy również polową mszę 8 listopada na działce łowieckiej koła „Bażant” w Borowej koło Mielca.
Kolejnym naszym występem był koncert zagrany 19 listopada w Rzeszowskim Ratuszu podczas „Hubertowskich spotkań z ludźmi nauki i kultury”. W repertuarze 20 minutowego wystąpienia znalazły się utwory z oper Carla Marii Webera o tematyce łowieckiej, utwory z Mszy Hubertowskiej, utwory barokowe oraz klasyczne utwory Jana Sebastiana Bacha  „Aria na strunie G”. Koncert składał się z dwóch części oficjalnej dla zgromadzonych gości, oraz drugiej granej z balkonu ratuszowego dla znajdujących się na rynku mieszkańców (do posłuchania tutaj https://www.youtube.com/watch?v=vzgBSuKQO34 ).

  W okresie przedświątecznym rozpoczęliśmy pracę nad koncertem kolęd. To tej jesieni zostałem przyjęty w poczet członków KŁ „Przepiórka” w Mielcu. Zrodził się więc pomysł zagrania podczas pasterki w Jaślańskim kościele. Proboszcz bardzo życzliwie podszedł do inicjatywy i tak w wigilię 2009 roku wraz z tamtejszą scholą wzięliśmy udział w tej pięknej uroczystości.

Pierwszy rok naszej działalności dobiegał końca i muszę powiedzieć że z perspektywy czasu był to naprawdę fajny i intensywny okres. Naprawdę działo się wiele. Okazało się również, że dzięki opracowanym kolędom udało nam się zdobyć sponsora na umundurowanie myśliwskie. Zarząd Okręgowy PZŁ w Rzeszowie z Łowczym Okręgowym Zdzisławem Ziobrowskim na czele zrobił nam ten piękny prezent a my już w kompletnych mundurach zagraliśmy świąteczny koncert podczas „Spotkania opłatkowego Kół Łowieckich okręgu Rzeszowskiego 29 grudnia 2009 w Rudnej Małej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz